Tradycyjne kasyna kojarzone są z grami losowymi, black jackiem, ruletką, pokerem, eleganckimi bywalcami i obsługą. A ostatecznie z dużymi pieniędzmi i możliwością odmiany swojego losu. Na taką szansę jednak nie wszyscy mogą liczyć. Do wstępu do kasyna potrzeba zwykle pieniędzy lub znajomości. Pojawiło się jednak rozwiązanie na mniejszą skalę. Punkty nazywane szumnie kasynami, gdzie obok gry na automatach można napić się kawy lub coś skserować (inaczej taki biznes byłby niezgodny z prawem), zdobywają nowe rynki.
Łatwe uzależnienie
Automaty w takich punktach gry teoretycznie powinny być zupełnie nieszkodliwe. Maksymalna wygrana 50 złotych powinna ograniczać zapędy graczy. Rzeczywistość wygląda niestety trochę inaczej. Właściciele nielegalnie zdejmują z maszyn ograniczenia, dając graczom możliwości jeszcze większej wygranej. Stąd już tylko krok dla umysłów mniej odpornych do wpadnięcia w szpony hazardu. Każdy chce łatwo i bezproblemowo odmienić swój los. Cele tego mogą być różne: wysłanie dziecka na studia, spłata długów, nowe mieszkanie czy dom. Skutek jest zawsze taki sam: kolejne inwestowane pieniądze, jeszcze więcej czasu spędzanego w punkcie gier. Stan jest coraz bardziej patologiczny, kolejne fundusze tracone są w grze. Trudno jednak znaleźć w sobie na tyle samokontroli, by zmienić rodzące się przyzwyczajenia. Jak zwykle pozostaje leczenie terapeutyczne i różnorakie grupy wsparcia (które notabene ciągle powstają). Kasyno może dać człowiekowi nieograniczoną radość i wielką wygraną, ale jednocześnie może zepchnąć go na dno rozpaczy.