Nie jesteśmy potęgą w tenisie
Odkąd Agnieszka Radwańska wygrała kilka meczów tenisowych w turniejach WTA, to od razu ogłosiliśmy się potęgą tenisową. Nie ma dnia, w którym nie chwalilibyśmy naszą tenisistkę, później nasze debel Fyrstenberg/Matkowski. Zaczynamy nawet naszych tenisistów porównywać do wielkich legend tej dyscypliny. Pardwa jednak jest okrutna. W tenisie znaczymy tyle samo, co kraj Trzeciego Świata. Nie jesteśmy wcale wyjątkowi, a nasza Agnieszka Radwańska to światowy przeciętniak. Kiedy gra z przeciętniakami, to potrafi wygrać (choć i to nie jest przecież regułą), kiedy jednak wychodzi na kort i staje naprzeciw siostrom Williams, to zawsze sromotnie przegrywa. W tym wszystkim przydałoby się naszej „gwieździe” nieco pokory, bo wiele jej brakuje do najlepszych. Bo to co my uważamy za sukces, a więc awans do ćwierćfinału wielkoszlemowej imprezy, to Rosjanki traktują jako porażkę. Podobnie i Amerykanie. No cóż… wyobrażenie o byciu dobrym jest wszędzie inne. Szkoda tylko, że jesteśmy mało ambitnym narodem.